Nosidło dla opornych czyli czy warto się przełamać? Jak sprawdziło się nosidło w naszym przypadku i czy Natalka je zaakceptowała?
Nosidło dla opornych? Czy jest jakiś sposób by przekonać kogoś do noszenia dziecka w chuście lub nosidle? „Nie ma mowy, nigdy w życiu” – tak myślałam o noszeniu dzieci jeszcze kilka miesięcy temu. Znałam dużo chustomam, które miały argumenty do noszenia dziecka w chuście. A ja nadal twardo byłam na nie. Skąd ta upartość? Wizja motania dziecka wydawała mi się straszna. Ale są przecież nosidła! Tyle, że i do nich byłam sceptycznie nastawiona. Jakoś nie miałam przekonania do poruszania się z dzieckiem wiszącym sobie w powietrzu zabezpieczonym tylko materiałem.
W tym miejscu należy właśnie napisać, że dziecko nie wisi w nosidle! Dowiedziałam się o tym dopiero kiedy zaczęłam powoli przyzwyczajać się do myśli, że może jednak spróbować, bo to wygoda dla matki i dziecka. Na lokalnej grupie Facebookowej wiele razy poruszany był temat chust i nosideł, gdzie ekspertki w tej dziedzinie edukowały inne matki, aby nie pomyliły nosidła z wisiadłem, które może wyrządzić dziecku szkodę. Kiedy planowaliśmy wyjazd do Karpacza wiedziałam, że nosidło sprawdzi się tam idealnie.
Jak wybrać odpowiednie nosidło?
Postawiłam na znaną firmę zajmującą się produkcją chust i nosideł od lat. LennyLamb jest na rynku na tyle długo, że zdobyło zaufanie wielu mam. Dlatego i ja postanowiłam im zaufać. Przeglądając stronę trafiłam na pomocny poradnik jakie nosidełko dla jakiego dziecka wybrać wraz z informacją czym one się od siebie różnią. Zdecydowałam się na nosidło ergonomiczne, ponieważ zależało mi na czymś, co w prosty sposób założę, zapnę i będę czuła się komfortowo i bezpiecznie. Pozostał jeszcze wybór konkretnego modelu, wzoru, koloru, a to już opcja trudniejsza, ponieważ wybór jest przeogromny. Urzekło mnie nosidełko Mała Jodełka Wyobraźnia i to na nie się zdecydowałam.
Kiedy nosidełko dotarło okazało się na żywo jeszcze piękniejsze niż na zdjęciach. Cieszyłam się jak dziecko z nowej zabawki i nie mogłam doczekać, żeby sprawdzić czy również Natalka podziela mój entuzjazm. Nie ukrywajmy, ale dziecko, które ma już 7-8 miesięcy i przyzwyczajone jest tylko do przemieszczania się wózkiem może mieć problem z akceptacją takiej nowości. Okazało się, że wyregulowanie nosidełka i założenie go jest bardzo proste, a wszystko dokładnie pokazane jest w dołączonej do nosidła instrukcji. Ergonomiczne nosidełko jest skierowane dla dzieci od 4 miesiąca i daje możliwość noszenia zarówno z przodu jak i z tyłu. My zdecydowanie wolimy tą pierwszą opcję.
Nosidełko zapinana się klamrami. Trzypunktowa klamra uniemożliwia przypadkowe odpięcie. Pasy są regulowane, a ich nadmiar można zwinąć w gumkę, dzięki czemu nie wiszą bez celu i wygląda to estetycznie. Nosidło posiada także regulowany kapturek.
Plusy nosidełka
Kiedy już odkryłam jak to działa, Natalka zajęła swoje honorowe miejsce. Lekko zdziwiona, ale spokojna. Uff… pierwsze koty za płoty. Polubiła je i to najważniejsze. Dlaczego zdecydowałam się na to dopiero przy drugim dziecku – pomyślałam. Rączki wolne, Natalka zadowolona, a i Krzyś szczęśliwy bo miałam w końcu dwie ręce dyspozycyjne dla Niego. Bawiliśmy się świetnie używając go nawet w domu – Krzyś mógł ze mną tańczyć za rączki, a Natalka jaką miała frajdę! Ale to przecież nie o to chodziło, żeby siedzieć z nim w domu!
Wyjście do przedszkola, aby zaprowadzić czy odebrać Krzysia okazało się z nosidełkiem dużo łatwiejsze! Z wózkiem ciężko wjechać, bo nie ma go gdzie tam zostawić. A jak już jeździliśmy to i tak trzeba było Natalkę z niego wyciągać, żeby wejść do sali po Starszaka. Nosidełko wszystko ułatwia. Nie musiałam znosić wózka na dół z klatki schodowej żeby na 10 minut wyskoczyć bo synka do przedszkola! Przecież to genialne! No i ten wyjazd do Karpacza… Wózkiem nie wszędzie się wjedzie, czasem nawet po deptaku jest ciężko z nim jeździć ciągle pod górę. Natalka podróżowała, więc często w nosidełku. Pokochała je do tego stopnia, że kiedy ją z niego wyciągam płacze! Serio, zdarza się to bardzo często, że domaga się jeszcze trochę tej bliskości i zapięcia nosidełka.
Nie zmusi się nikogo do skorzystania z tej opcji przemieszczania się z dzieckiem. Ja też byłam bardzo oporna na wszelkie argumenty – może swoboda rąk czasem na mnie jakoś działała. Ale musiałam sama dojrzeć do takiej decyzji i spróbować, żeby przekonać się czy jest to odpowiednie dla mnie i mojego dziecka. Teraz już wiem, że warto. Ale jeśli Ty masz jakieś obawy związane z nosidełkiem skorzystaj z możliwości porozmawiania z doradcą dostępnej na stronie LennyLamb. Sama podejmij decyzję czy chcesz spróbować czy nie, a jeśli nie to dlaczego? Moja odpowiedź pewnie jeszcze kilka miesięcy temu byłaby po prostu dziecinna – nie, bo nie. Dziś wiem, że to był błąd i cieszę się, że miałam okazję przekonać się jak wspaniale jest mieć wolne ręce, a dziecko tak blisko siebie. Żeby coś skrytykować trzeba to również poznać.