Gra planszowa Znajdź Mnie

Gra planszowa Znajdź Mnie

Gra planszowa Znajdź Mnie – kupiłam ją dość dawno w Biedronce. Po krótkim zainteresowaniu wylądowała w kącie.

1

Przeleżała tam kilka miesięcy aż wreszcie wróciła w łaski. Teraz prawie trzyletni Krzysiu podchodzi do niej jak do planszówki. Wcześniej jedynie bawił się dołączonymi okularami. Gra zawiera planszę, 4 pionki, kostkę do gry, 48 kart i wspomniane okulary 3D. Dodatkowo dołączone są dyplomy, notesik oraz naklejki do wycięcia z oznaczeniem zdobytego w grze miejsca. Gra w kolorach fluorescencyjnych przyciąga wzrok. Gadżet w postaci okularów z pewnością zainteresuję dzieci, które z ciekawością będą z ich pomocą szukały zwierzątek. Gra planszowa Znajdź mnie ma proste zasady, więc mogą w nią grać dzieci już od lat 3 – choć oczywiście i młodsze, jeśli zrozumieją o co chodzi.

Zasady gry:

Należy umieścić okulary oraz karty na przeznaczonych ku temu miejscach na planszy. Gracze ustawiają się na polu start. Rozpoczyna najmłodszy z graczy i rzuca kostką. Przesuwa pionek o tyle oczek ile wylosował i zabiera taką samą ilość kart jak wylosowana liczba oczek na kostce. Następnie przy pomocy okularów 3D sprawdza czy na kartach, które zabrał znajduję się takie samo zwierzątko jak to z pola, na którym stoi pionek. Jeśli znajdzie takie samo zwierzątko zostawia sobie kartę z nim. Resztę kart odkłada na spód kupki z kartami. Kolej na następnego gracza. Gra toczy się tak długo aż wszyscy gracze przekroczą metę. Wygrywa ten, który ma zebranych najwięcej kart z obrazkami zwierząt.

Producent: Beniamin

Nazwa: Znajdż mnie!

Cena: 19,99 zł

Wiek graczy: 3-103 lat

Liczba graczy: 2-4

2

3

4

5

6

7

 

A my nadal chorujemy. Krzysiu do przedszkola nie pójdzie chyba jeszcze do końca tygodnia. Już widzę co to będzie, gdy od poniedziałku na nowo zacznę go tam zaprowadzać. Płacz i rozpacz z pewnością się pojawi. Choć pierwszego dnia przedszkola Mały mnie zaskoczył. Był tak zafascynowany zabawkami i tym wszystkim dookoła, że zwyciężyła ciekawość i obyło się bez płaczu. Myślałam, że będzie gorzej i nawet sobie załatwiłam z pracodawcą małe spóźnienie. Przyszłam do pracy o pół godziny później. Choć nie ma u nas czegoś takiego jak system rcp to ja mimo wszystko zawsze o takich sytuacjach, gdzie możliwe jest, że się spóźnię lub potrzebuję wyjść kilka minut wcześniej informuję szefa. Swoją drogą nie zdziwiłabym się, jeśli za kilka lat te systemy będą już na porządku dziennym montowane w wielu firmach. Z pewnością ułatwia to kontrolowanie pracowników. Ja na szczęście posiadam pracodawców, z którymi w wielu kwestiach idzie się dogadać. Dlatego też miałam możliwość przez pierwsze dwa dni kiedy Krzysiu poszedł do przedszkola wyjść o godzinę wcześniej z pracy, żeby go odebrać. Krzysiu generalnie z przedszkola był zadowolony, choć przy odprowadzaniu płakał. Kiedy go odbierałam zawsze mówił, że było fajnie i opowiadał z uśmiechem co robili. Mam nadzieję, że szybko się zaaklimatyzuję mimo tej przerwy, którą teraz ma.