Kiedy słyszę „Mamo pobaw się ze mną” zazwyczaj robię to chętnie. Tym razem jednak zabawa w kręgle była wymyślona na potrzebę chwili spokoju.
Tak, dobrze czytacie. Zabawa w kręgle została wymyślona „na szybko” żeby mieć chwilę dla siebie. Nie jestem ideałem. Nie zawsze mam ochotę na zabawę. A już na pewno nie zawsze mam ochotę na zabawę w to co chce Krzysiu. Czasem po prostu mi się nie chce! Zamiast włączyć mu wtedy bajki w TV (co też czasami się zdarza, ale wolę tego nie praktykować zbyt często) wymyślam jakąś zabawę, która będzie czymś nowym i go zainteresuję. Tak było tym razem.
– Pogamy w piłkę?
– A może pobawimy się klockami? (Na prawdę nie chciało mi się biegać za piłką)
– Nieee, pogajmy w piłkę, posię (za ten Jego słodki głosik już byłam w stanie ustąpić, tak ładnie poprosił)
Uśmiechnęłam się i już miałam się zgodzić na chwilę gry, kiedy nagle powiedział:
– Maś wybój – gamy w piłkę albo bawimy się klockami (zszokował mnie tym)
– Dobra, wybieram klocki, pobawmy się klockami (żeby nie było, że jestem wredna matka – powiedziałam to specjalnie, bo chciałam sprawdzić czy to nie jest taki wybór jak zazwyczaj, czyli: – chcieś ciaśtko? – nie chcę. – to maś, chcieś, śpjóbuj. I wpycha mi ciastko do buzi.)
– Dobla, to piłkę chowamy (i zmierza w kierunku szafy, aby włożyć tam piłkę!)
– Poczekaj. Mam pomysł. To może wykorzystamy do zabawy i piłkę i klocki. Wtedy każdy będzie zadowolony?
– Śiupej! (tłum. super)
Najpierw pobawiliśmy się klockami budując różne wieże, które miały nam później służyć jako kręgle. Następnie kilka razu rzuciłam piłką, żeby pokazać Krzysiowi o co chodzi. Dziecko szczęśliwe. Matka szczęśliwa. Czego chcieć więcej? Czasami lepiej wymyślić dziecku jakaś zabawę niż czekać aż z nudów zacznie samo sobie wymyślać zajęcia. A dzieci mają najróżniejsze pomysły, potrafią do zabawy wykorzystać zawory grzejnikowe termostatyczne, kontakty i wszystko czego z reguły zabrania się im dotykać. Krzysiu akurat nie miał takich zapędów i u nas nawet zatyczki do kontaktów okazały się zbędne. Za to obecnie uwielbia włazić na swój stołeczek, który ma w łazience aby dosięgnął do zlewu umyć rączki. Jak nie potrafi sięgnąć czegoś z szafki to leci do łazienki po stopień i sprawa rozwiązana.