Niedziela dzień wolny…

Niedziela dzień wolny…

W moim przypadku niedziela to dzień wolny od pracy, od siedzenia przed komputerem.

DSC_0320

DSC_0322

DSC_0323

DSC_0352

Dzień na leniuchowanie i spędzanie czasu z rodziną. Nie tylko tą najbliższą, bo często jest to też okazja by spotkać się z kuzynami, ciotkami czy inną dalszą rodziną lub znajomymi, z którymi w tygodniu ciężko się umówić i spotkać. Każdy jest zabiegany, ma pracę, obowiązki. Mój mąż niestety z racji pracy ma tylko jeden weekend w każdym miesiącu wolny. Pozostałe chodzi do pracy – jeden na rano, kolejny na popołudniu i następny na nockę. Wolne oczywiście przypada mu także w tygodniu, ale to już nie to samo. Spędzanie czasu na grillach czy placach zabaw z dzieckiem nie jest męczące, a raczej relaksujące. A ja chciałabym być bardziej aktywna w niedzielę, właściwie to nie tylko w niedzielę, ale i na co dzień. W ostatnim czasie z mamy kreatywnej stałam się mamą leniwą. Tłumaczę się ciągle brakiem czasu na wszystko, a szczególnie jakąś aktywność fizyczną. Prawda jest niestety bolesna. Mi się po prostu nie chcę! Jęczę i narzekam, patrzeć na siebie nie mogę, w ulubione ciuchy się nie mieszczę i znowu jęczę. Czas się znajdzie. Właśnie wczorajsza niedziela upłynęła mi na przemyśleniach. Zamiast siedzieć wieczorem przed telewizorem mogłabym trochę poćwiczyć. Mogę przecież ruszyć tyłek po południu, po pracy i iść na długi spacer z Krzysiem. Wczoraj właśnie wracając od moich rodziców postanowiliśmy wejść do domu po psa i poszliśmy na spacer. Poczułam się lepiej. Lżej, bo pół dnia byłam jakaś ociężała. Krzysiu w mig zasnął wieczorem po naszym spacerze. Pies już od dawna nie był nigdzie poza naszym podwórkiem, więc szalał z radości. Można by tak częściej. Nie muszę od razu biegać, bo z tym to faktycznie jest problem. Z Krzysiem raczej byłoby ciężko wybrać się na bieganie. A wieczorem kiedy śpi to często jestem z nim sama w domu – bo mąż albo na popołudniówce albo na nocce. Ale wiem jedno! Mam motywacje i mam chęci, więc trzeba z tego skorzystać. I mam gdzieś, że już wiele razy się za to zabierałam i tak sobie obiecywałam, a kończyło się tylko na planach. Tym razem się uda! Bo nic na siłę. Nie zakładam sobie, że będę codziennie biegać, bo wtedy szybko się zniechęcałam. Kiedy jeden dzień odpuściłam, a później następny, to traciłam motywację. Teraz po prostu zaczynam od spacerów i to z Krzysiem – żeby nie było wymówek, że nie mam co z dzieckiem zrobić. A może też choć 1-2 razy w tygodniu jakiś trening w domu. To tak na początek. Nie szaleję. Bo po co mam pisać ściemy, że od dziś codziennie ćwiczenia itd., skoro wiem, że temu nie sprostam, jeszcze nie teraz. Zaczynam! A Wy trzymajcie kciuki, żebym nie zaniedbała mojego postanowienia!

Odchudzanie, treningi? Duży wybór odżywek, suplementów diety i akcesoriów do ćwiczenia w http://www.body4you.pl/ – sklep internetowy i stacjonarny dla sportowców, osób aktywnych i odchudzających się.