Bukiet ślubny kupuję Pan Młody, jednak zazwyczaj to Pani Młoda sama go sobie wybiera tak by pasował do sukni.
Tak jak wspominałam wcześniej post na temat podziękowania dla rodziców, nie będzie ostatnim w tematyce ślubnej. Powiem Wam szczerze, że jak tak teraz przeglądam zdjęcia z mojego ślubu i inspirację ślubne w internecie to chciałoby się przeżyć to jeszcze raz 😉 oczywiście mogłoby być z tym samym Mężem 🙂
Dzisiaj jak w temacie bukiet ślubny pomysły i inspiracje zaczerpnięte z sieci.
Jeśli chodzi o mój bukiet to zdałam się na moją kwiaciarkę. Powiedziałam jej tylko jakie kolory ma mieć i mniej więcej kształt. Dobór kwiatów to by było dla mnie zbyt ciężkie zadanie, jak mi zaczęła mówić różne nazwy to aż wstyd przyznać, ale połowy nie umiałam sobie nawet wyobrazić… Więc moja zaufana stała kwiaciarka swoje zadanie wykonała świetnie, ponieważ ja z mojego bukietu byłam całkowicie zadowolona.
Z tych samych kwiatów bukiet miała też moja siostra, która była świadkiem oraz dziewczynka, która szła z obrączkami. Również butonierki dla mojego Męża, Jego świadka i chłopczyka „od obrączek” były pasujące do bukiecików.
A wspominając ślub i wesele przypomniało mi się, że mój bukiet ślubny dwa razy bym straciła 😉 Pierwszy raz zapomniałam o nim i został na klęczniku w kościele, a my już wyszliśmy. Przypomniało mi się o nim dopiero, kiedy ludzie składali nam życzenia pod kościołem i zaczęli mi dawać kwiaty. Wtedy sobie uświadomiłam, że nie mam swojego bukietu i ktoś z gości poszedł po niego.
Drugi raz zapomniałam o nim po weselu i został na sali. Na szczęście następnego dnia mieliśmy tam też poprawiny, a przed poprawinami sesję zdjęciową. Także przed sesją podjechaliśmy na salę zabrać mój bukiecik. Może tylko ja jestem taka gapkowata czy roztrzepana, a może to po prostu tyle stresu i wrażeń w ciągu dnia to spowodowało 😉
Najpierw pokażę Wam mój bukiet (zdjęcie wyżej to też mój bukiecik):
A teraz inspirację i pomysły z sieci, jedne tradycyjne inne bardzo oryginalne.
A Wy wyobrażacie sobie już jak powinien wyglądać Wasz bukiet ślubny? A może już macie to przeżycie za sobą?