Z życia Krzysia

Z życia Krzysia
Co dzień uczymy się czegoś nowego. Raz jest to duży postęp, a czasami tylko nowe słowo.

 

 

 

Jeszcze 2 miesiące temu za nic w świecie nie pozwolił sobie założyć tych gogli, które miał w zestawie z wiertarką. Tak samo zresztą jak korony, z którą jest kilka zdjęć niżej. Aż nagle coś się zmieniło i sam zaczął próbować je założyć. W końcu pomogłam i nie chciał ich zdjąć tak mu się spodobało! Po za tym nasza gaduła coraz bardziej zaskakuję mnie nowymi słowami. Wczoraj wyjęłam mu rowerek biegowy – skoro nie może na sankach pojeździć to chociaż na rowerku. Jechał nim i po drodze sobie gada „kęcam lebo, kęcam pawo…” (skręcam w lewo, skręcam w prawo). Kuzyna córka chciała się z nim pożegnać i dać mu buziaka, a On mówi „nie mogę teraz” i pojechał dalej. Innym razem znajoma była u nas z 11 letnią córką. Wygłupiała się z Krzysiem. Ale przyszła pora na kąpiel i po kąpieli tatuś zawsze go usypia. Przybiegł najpierw do mnie się pożegnać i dał mi buziaka. A Wiki chciała się z nim jeszcze powygłupiać i mu się spytała czy idzie się z nią bawić i gonić z Lady (naszym psem). A mój mądry synek mówi „Nie mogę teraz, idę aaa tatom”. Aż mi kopara zjechała, bo byłam pewna, że nici ze spania, bo jest Wiki i będzie chciał z nią się bawić, a tu takie zaskoczenie.
Klocki – buduję je coraz lepiej, coraz pewniej i ma co chwilę inne pomysły.

 

 

 

Bez zmian pozostała fascynacja bajką Auta oraz jej bohaterami Zygzakiem i Złomkiem. Za każdym razem podczas wizyty w bibliotece koniecznie musimy wypożyczyć jakąś bajkę ze Złomkiem.

 

 

 

 

Ulubione zajęcie u cioci – wyciąganie swoich zdjęć z ramki – robi to chyba za każdym razem gdy tam jesteśmy. Tym razem postanowił zrobić nam przez tą ramkę „akuku”

 

 

 

Słowo „dupa” niestety pozostało z nami i co jakiś czas pada w złości. Tak, nawet wybiera sobie odpowiednie momenty, by go użyć. Ponadto wsłuchuję się uważnie w to co opowiadam innym i doskonale wie kiedy jest mowa o nim. Opowiadałam wczoraj kuzynowi i jego żonie, że na roczku u synka znajomych nie chciał na początku się bawić z innymi dziećmi, bo się wstydził. A Mały na to się wtrąca „Niooo tak, gapa jestem” i wybucha śmiechem. Powiedziałam mu na tym roczku, że ma nie być gapa i ma się z dziećmi ładnie bawić. Tak to sobie zapamiętał.
Czasami kupa śmiechu, a czasem kupa nerwów, bo oczywiście naszą cierpliwość też nieźle testuję. Mimo to kocham tego Urwisa najbardziej na świecie i jestem dumna jak każda matka kiedy uczy się czegoś nowego.